Albertowi Einsteinowi przypisuje się twierdzenie, że nie można rozwiązać problemu przy pomocy świadomości, która go stworzyła i, że aby ruszyć z miejsca, potrzebna jest świadomość innego rodzaju. Ta myśl znajduje zastosowanie w różnych momentach i przestrzeniach życiowych, również w czasie poszukiwania spełnienia na ścieżce zawodowej. Spróbuję pokazać, jak można to rozumieć:
Każdy z nas posiada tożsamość, określa w pewien sposób czy postrzega siebie „jakoś”. Inaczej mówiąc, dysponuje wewnętrznym punktem odniesienia i stanowienia o sobie, swoistym kompasem, który jest niezbędny w wielu (jeżeli nie w każdej) sferach życia, również w tej zawodowej.
Jednak to nie wszystko, jesteśmy czymś więcej niż to, z czym się identyfikujemy. Istnieją w nas obszary, nie mieszczące się w ramach samookreślenia. Są one ukryte gdzieś tam, w głębi. Niby ich nie ma, a jednak są. Wiemy o tym, bo pukają do nas, wręcz dobijają się poprzez sny, marzenia, również poprzez problemy życiowe, kłopoty relacyjne i na wiele, wiele innych sposobów. Prawdopodobnie każdy zna sny, po których budził się z lękiem, nawet przerażeniem. Lub miał czy ma relacje z ludźmi, których nie cierpi, a jednak te relacje nie mogą się skończyć… Tego typu rzeczy mam na myśli, pisząc o „pukaniu”. Mniej więcej w taki sposób tendencje rozwojowe próbują wynurzyć się z nieświadomosc, zaistnieć w świadomości i w życiu osoby. Psychologia procesu patrzy na nie jako na coś korzystnego i dobrego dla jednostki, co potrzebuje zostać uwzględnione.
Wracając do sfery zawodowej – gdy oglądamy ją z perspektywy psychologicznej, można powiedzieć, że tak naprawdę koncentrujemy się wokół poszukiwania odpowiedzi na pytanie: Kto we mnie potrzebuje zmiany? O co temu komuś chodzi? Jakiego rodzaju tożsamość i świadomość potrzebuje się rozwinąć, aby znaleźć satysfakcjonujące rozwiązania? Kto pyta i czego potrzebuje?
Mając w pamięci refleksję Einsteina i przenosząc wnioski na grunt psychologiczny, zdajemy sobie sprawę, że rozwiązania dylematów związanych ze spełnieniem zawodowym nie znajdziemy w sferach, których jesteśmy świadomi. Owszem, są one ważne, nie można negować ich roli, jaką odgrywają w życiu, jednak aby osoba poczuła, że naprawdę ma wiatr w żaglach, potrzeba sięgnąć głębiej, do miejsc, które są na razie zakryte.
Dojście do nich wymaga wyjścia poza obręb twardej realności- oczekiwań i możliwości rynku, kompetencji osoby, uwarunkowań środowiskowych, przepisów, wymagań i wielu podobnych. Potrzeba eksplorować poziomy, które psychologia procesu określa jako krainę snów oraz poziom poczuć. Tam znajdziemy to coś, do czego ciągnie, swego rodzaju „powołanie zawodowe” – bardziej intuicyjne niż jawne, ukryte, bywa, że doświadczane jedynie jako niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy. Zanurzanie się w te poziomy, krok po kroku pozwala zrozumieć sens odczuć, wrażeń, tendencji.
W obrębie odkrywania ścieżki zawodowej zorientowanej na proces zazwyczaj potrzeba uwzględnić mit życiowy, zjawisko krytyka wewnętrznego, kwestię rang, poznać głębię jasnych i ciemnych snów, dotknąć esencji wymarzonej pracy, poradzić sobie z ograniczeniami i progami rożnego rodzaju, by wreszcie odkryć tęsknoty, możliwości i potencjał, które są ukryte. Coś, co Carlos Castaneda w książkach opisujących przygody Don Juana i jego spotkania z poludniowoamerykańskimi szamanami, nazywa „ścieżką serca”. Sposób życia, który daje siłę, poczucie spełnia, energię. Coś, co odczuwamy jako posiadające głęboki sens, co nawet jeżeli obciążające i wymagające, nie jest ciężarem. Coś, co jest zasilane przez stojący w tle głębszy ład. Poczucie bycia jego częścią, daje poczucie bycia na swoim miejscu.