Wpływ obserwatora


Naukowcy zabserwowali, że obserwator oddziaływuje poprzez akt obserwacji na to co obserwuje, zmienia to, wywiera wpływ. Psychologia procesu korzysta z tej wiedzy. Na przykład zdajemy sobie sprawę, że w pracy psychoterapeutycznej osoba zachowuje się trochę inaczej niż w życiu, gdy jest sama czy z inną osobą bo właśnie obserwacja terapeuty ją zmienia. 

Z punktu widzenia fizyki opowiada o tym filmik: http://www.youtube.com/watch?v=ThXFbY6lcKA

A z punktu widzenia duchowości rzecz objaśnia Krishnamurti w książce „Wolność od znanego”: Gdy buduję sobie wyobrażenie o was czy o czymś innym, potrafię patrzeć na to wyobrażenie tak, że istnieje wyobrażenie i jego obserwator. Widzę, powiedzmy, kogoś w czerwonej koszuli, a moją bezpośrednią reakcją jest to, że mi się on podoba lub nie podoba. To, że się podoba lub nie, jest uwarunkowane moją kulturą, moim wykształceniem, mymi skojarzeniami i skłonnościami, moimi wrodzonymi oraz nabytymi cechami. Z tego punktu widzenia, punktu centralnego, obserwuję i wydaję sądy. W ten sposób obserwator jest oddzielony od obserwowanej rzeczy.

Ale obserwator jest świadomy nie tylko jednego wyobrażenia. Stwarza on tysiące wyobrażeń. Czy jednak obserwator jest czymś różnym od tych wyobrażeń? Czy on sam nie jest jeszcze jednym wyobrażeniem? Zawsze coś dodaje lub odejmuje od tego, czym jest. Stanowi żywą istotę, która przez cały czas waży, porównuje, osądza, modyfikuje i zmienia pod wpływem ciśnień zewnętrznych i wewnętrznych. To istota żyjąca w polu świadomości, którym jest jej wiedza, wpływ i niezliczone kalkulacje. Równocześnie, gdy patrzysz na obserwatora, którym jesteś, dostrzegasz, że składają się nań wspomnienia, doświadczenia, wypadki, wpływy, tradycja i nie zliczone odmiany cierpienia, które pochodzą z przeszłości. Tak więc obserwator jest zarówno przeszłością, jak i teraźniejszością, a jutro, którego oczekuje, też stanowi jego cząstkę. Jest on na wpół żywy, na wpół martwy – ma w sobie śmierć i życie. W tym stanie umysłu, znajdującym się w polu czasu, spoglądacie (jako obserwatorzy) na strach, zazdrość, wojnę, rodzinę (na ten brzydki zamknięty twór, zwany rodziną). Staracie się rozwiązać problem obserwowanego przedmiotu, bo stanowi on wyzwanie, nowość. Przekładacie sobie zawsze to, co nowe, na terminy tego, co stare, i dlatego znajdujecie się nieustannie w konflikcie.

Jedno wyobrażenie, będące obserwatorem, obserwuje tuzin innych wyobrażeń wokół siebie i w sobie, po czym powiada: „Lubię to wyobrażenie, zachowam je” lub: „Nie podoba mi się to wyobrażenie, więc się go pozbędę”. Ale sam obserwator składa się z różnych wyobrażeń, które powstały przez reakcję na różne inne wyobrażenia. Dochodzimy więc do punktu, w którym możemy rzec, że obserwator jest również wyobrażeniem, ale on odłączył się i obserwuje. Ten obserwator, który powstał dzięki różnym, innym wyobrażeniom, uważa się za coś trwałego, zaś pomiędzy nim a stworzonymi przez niego wyobrażeniami jest przedział, przerwa czasowa. Stwarza to konflikt pomiędzy nim a wyobrażeniami, a ten konflikt obserwator uważa za przyczynę swoich kłopotów. Powiada więc: „Muszę się uwolnić od konfliktu”. Ale samo pragnienie uwolnienia się stwarza nowe wyobrażenia.

Uświadamianie sobie tego wszystkiego, będące prawdziwą medytacją, pokazuje nam, że istnieje centralne wyobrażenie, które składa się ze wszystkich innych wyobrażeń, i to centralne wyobrażenie, obserwator, jest centralnym cenzorem, podmiotem doświadczającym, oceniającym taksometrem, sędzią, który chce pokonać, podporządkować sobie inne wyobrażenia albo w ogóle je zniszczyć. Te inne wyobrażenia są rezultatem osądów, ocen, opinii i wniosków obserwatora, obserwator zaś wynika ze wszystkich innych wyobrażeń. I dlatego obserwator jest równocześnie obserwowanym.

I oto świadomość siebie samego ujawniła różne stany umysłu, ujawniła różne wyobrażenia i sprzeczności między wyobrażeniami, ujawniła wynikające z tego konflikty, rozpacz z powodu niezdolności do radzenia sobie z nimi i rozmaite próby ucieczki przed nimi. Wszystko to ujawniła świadomość ostrożna, wahająca się, uważna. Potem dopiero przyszła świadomość tego, że obserwator jest obserwowany. Nie jest to wyższa istota, która staje się tego świadoma, nie jest to wyższe „ja” (istota wyższa czy wyższe „ja” to tylko nasze wymysły, kolejne wyobrażenia). Sama czujna świadomość ujawniła, że obserwator jest zarazem przedmiotem obserwacji.

A jeśli zadacie sobie pytanie: „Kim jest ta istota, która ma otrzymać odpowiedź? I kim jest ta istota, która zamierza badać?” Jeśli istota ta jest częścią świadomości, częścią myśli, to jest ona niezdolna do odkrycia odpowiedzi. To, co może odkryć, jest tylko stanem świadomości. Ale jeśli w owym stanie świadomości czuwa jeszcze istota, która mówi: „Muszę być czujny, muszę ćwiczyć żywą świadomość”, to jest to znów inne wyobrażenie.

Uświadamianie sobie faktu, że obserwator jest przedmiotem obserwacji, nie jest procesem utożsamiania się z nim. Utożsamiać się z czymś jest dość łatwo. Większość z nas utożsamia się z czymś – z rodziną, mężem, żoną, narodem – i to prowadzi do wielkiej niedoli i wielkich wojen. Rozważamy tu coś całkiem odmiennego i musimy to zrozumieć nie tylko w słowach, lecz także w głębi swej istoty. W starożytnych Chinach zanim artysta zaczął cokolwiek malować, na przykład drzewo, siedział przed nim całymi dniami, miesiącami i latami (nie było ważne, jak długo), póki nie stał się tym drzewem. Nie utożsamiał się z drzewem, lecz stawał się drzewem. Oznacza to, że nie było już przestrzeni pomiędzy nim a drzewem, przestrzeni pomiędzy obserwatorem a obserwowanym przedmiotem. Nie było już osoby doświadczającej piękna, ruchu, cienia, głębi liścia, jakości barwy. Artysta był całkowicie drzewem i tylko w tym stanie mógł malować.

Każdy ruch ze strony obserwatora, który jeszcze nie zrozumiał, że stanowi zarazem przedmiot obserwacji, stwarza tylko nowy szereg wyobrażeń, które go usidlają. Cóż się jednak dzieje, gdy obserwator jest świadomy faktu, że stanowi zarazem przedmiot obserwacji? Posuwajmy się naprzód powoli, bardzo powoli, gdyż problem, do którego teraz dochodzimy, jest bardzo złożony. Cóż się wtedy dzieje? Obserwator nie robi nic. Obserwator zawsze dotąd mówił: „Muszę coś zrobić z tymi wyobrażeniami, muszę je stłumić lub nadać im odpowiednią postać”. Zazwyczaj był on aktywny wobec obserwowanego przedmiotu, wciąż działał i reagował namiętnie lub niedbale. Działanie obserwatora typu „podoba mi się – nie podoba mi się” nazywamy działaniem pozytywnym: „Podoba mi się, a więc muszę to mieć” i Nie podoba mi się, a więc muszę się tego pozbyć”. Gdy jednak obserwator zrozumie, że on sam jest rzeczą, z którą ma do czynienia, wtedy znika konflikt pomiędzy nim a wyobrażeniem. On sam jest nim. Nie jest od niego oddzielony. Dopóki był oddzielony, dopóty starał się z tym coś począć, ale z chwilą gdy zrozumiał, że jest przedmiotem obserwacji, zabrakło miejsca na ocenę i konflikt ustał.

Co ma począć obserwator? Jeśli coś jest tobą, co możesz z tym zrobić? Nie możesz ani zbuntować się, ani uciec od tego, ani nawet tego zaakceptować. To jest tutaj. Tak więc wszelkie działanie, będące rezultatem reakcji typu „lubię – nie lubię”, musi się skończyć. Wtedy to odkryjesz, że istnieje samoświadomość, która oto stała się żywa. Nie jest ona związana z jakąś centralną sprawą ani z jakimś wyobrażeniem. Dzięki intensywności tej samoświadomości istnieje odmienna jakość uwagi, a umysł – on jest samoświadomością – staje się niezwykle wrażliwy i wysoce inteligentny.

+48 602 788 785
jjozefowicz@psychologwarszawa.eu